Lokal został uruchomiony na początku września ubiegłego roku. Zlokalizowany był przy ulicy Sikorskiego, tuż obok gruzińskiej piekarni Batumi i cukierni Śnieżka. Właściciel od początku miał jednak mocno pod górkę…
Pijalnia Wódki i Piwa, to sieć lokali gastronomicznych działających w całej Polsce. Wyróżnia je wyjątkowy koncept, który zarówno poprzez charakterystyczną ofertę kulinarną, wyjątkowy wystrój jak i specjalnie wyszkolony personel ma umożliwić konsumentom odbycie niezwykłej podróży w czasie i cofnięcie się do lat 60-tych XX w., tj. do Polski z okresu PRL.
– Ideą pomysłu jest, aby w niecodziennej scenerii, przez 24 godziny na dobę oferować swoim gościom, po bardzo przystępnych cenach, typowe dla tamtych czasów, proste przekąski takie jak: zimne nóżki, śledzik czy tatar oraz wybrane rodzaje napojów alkoholowych i bezalkoholowych – czytamy na stronie sieci lokali.
Idea, ta nie przypadła jednak do gustu radnemu Prawa i Sprawiedliwości w Sejmiku Województwa Lubuskiego Markowi Surmaczowi, który lokal nazwał meliną i żądał wyjaśnień od włodarzy miasta na jakiej podstawie zezwolono na sprzedaż alkoholu w tym miejscu.
– W związku z pojawieniem się swoistej „meliny centrum” w budynku głównego placu śródmiejskiego na Starym Rynku i Placu Katedralnym, od niedawna przebudowanego, nomen omen – reprezentacyjnego deptaka, zwracam się do Pana o wyjaśnienie podstaw prawnych i faktycznych do wydania zgody na zmianę użytkowania tego obiektu i pozwolenie na sprzedaż alkoholu z wiadomym, widocznym przeznaczeniem. W naszym mieście każde dziecko wie, że cała przestrzeń pomiędzy pierzeją ul. Sikorskiego i ul. Obotrycką, Stary Rynek i Plac Katedralny, od dziesięcioleci jest tradycyjnym miejscem publicznych zgromadzeń podczas uroczystości państwowych, miejskich, religijnych oraz manifestacji o charakterze społeczno-politycznym – pisał radny Surmacz do władz miasta.
Lokal funkcjonował dalej, jednak z informacji, jakie uzyskaliśmy od jednego z byłych już pracowników (nasz rozmówca chce pozostać anonimowy) problemów było więcej. Właściciel pijali chciał wielokrotnie uzyskać zgodę na montaż graficznego oznakowania lokalu i jego logo. Takiego jednak nie uzyskał. Wiosną tego roku gdy wystąpił o pozwolenie na ustawienie letniego ogródka przed lokalem, kolejny raz miał usłyszeć, że zgoda zostanie wydana pod warunkiem, że lokal nie będzie oznakowany. Miało dojść nawet do tego, że właściciel musiał odkleić z szyb wszystkie naklejki z logo sieci, które były naklejone tuż przed pierwszym otwarciem…
W Internecie pojawiło się sporo komentarzy, w których mieszkańcy przeważnie oceniali nowe miejsce na gastronomicznej mapie Gorzowa bardzo dobrze. Wielu pisało, że takiego miejsca brakowało. Kilka osób pisało również, że gorzowski lokal odstaje od tych w innych miastach. O to zapytaliśmy naszego rozmówcę. – Rzeczywiście nie wszystkie plany zostały zrealizowane. Szefostwo wydało spore środki na przekształcenie lokalu po placówce bankowej na lokal gastronomiczny i gdy wydawało się, że będzie sukces, to spotkali się ze ścianą i oburzeniem prawicowego polityka. Przez brak wizualnego oznaczenia lokalu traciliśmy wielu klientów. Szefostwo było bezradne i przestało dalej inwestować w ten biznes. Osobiście im się nie dziwię – mówi nam były pracownik.
Radny Marek Surmacz dopiął swego… Lokal we wrześniu, po roku funkcjonowania został ostatecznie zamknięty. Obecnie trwają w nim prace porządkowe. Właściciel stracił spore zainwestowane środki, pracownicy pracę, a w samym centrum miasta znów straszy pusty lokal… Taka, to nasza gorzowska zaściankowa polityka…
Pijalnie Wódki i Piwa w innych miastach:
Tak obecnie wygląda lokal w Gorzowie:
Śmieć ten Surmacz niech zamknie wszystko a najlepiej niech straci pracę i wszystko i zacznie od początku pracę na zmywaku zeby nauczył się zycia
Brawo #Surmacz. Miasto pustoszeje. Pełno pustych lokali. Zero rozrywek, a młodzi opuszczają miasto widmo. Żenujące panie #Surmacz
#Surmacz czas zostawić to miasto młodym i inteligentnym. Emerytura za miastem, nikt nie będzie tęsknił