Szpital wciąż nie ma kontraktu na kardiochirurgię, ma jednak zespół i w pełni wyposażony oddział. Od marca specjaliści będą wykonywali procedury ratujące życie na odcinku kardiochirurgicznym oddziału kardiologii.
Pięciu kardiochirurgów i dwoje perfuzjonistów obsługujących płucoserce. Oprócz nich anestezjolodzy, pielęgniarki anestezjologiczne, instrumentariuszki i pielęgniarki odcinkowe. Wszyscy gotowi do pracy. Zespół kardiochirurgiczny, kierowany przez dr n. med. Seweryna Grudniewicza, już zadomowił się na piątym piętrze szpitalnego bloku A.
Jest tutaj sala operacyjna, gabinet zabiegowy, pracownia USG, sale ogólne dla 12 pacjentów oraz sala intensywnego nadzoru pooperacyjnego z miejscem dla czterech chorych. Piętro niżej mieści się kardiologia i to właśnie w ramach tego oddziału kardiochirurdzy będą przeprowadzali zabiegi ratujące życie.
Prosto z SOR-u albo z poradni
– W pierwszej kolejności będziemy zabezpieczali wymagających pilnych operacji pacjentów z północnej części województwa lubuskiego, ale też z całego regionu. Chodzi o osoby z ostrymi zespołami wieńcowymi, ostrymi zespołami aortalnymi i złożonymi wadami serca – mówi dr Grudniewicz.
Na szpitalny odcinek kardiochirurgiczny pacjenci będą trafiali z SOR-u, gdzie najczęściej są diagnozowane przypadki ostrych zespołów aortalnych (np. rozwarstwieniem aorty typu A) oraz z oddziału kardiologii – jak w przypadku ostrych zespołów wieńcowych, które są kolejnym etapem leczenia po diagnostyce kardiologicznej.
Diagnozowanie pacjentów będzie się też odbywało w poradni kardiologicznej. – W ramach ścisłej współpracy z kardiologami, ale nie tylko. Jako kardiochirurdzy będziemy spotykali się również na tzw. hard teamach, czyli wielospecjalistycznych zespołach, w których jest i kardiolog, i kardiochirurg, ale też np. kardioanestezjolog, neurolog, radiolog. Jednym słowem kilka specjalizacji dla tzw. pacjentów z pogranicza kardiologii, kardiochirurgii i różnych dziedzin albo dla szczególnie trudnych przypadków, które należy omówić w zespole – wyjaśnia dr Grudniewicz.
Pacjentów nie brakuje
Jakie to uczucie rozkręcać kardiochirurgię w szpitalu, gdzie do tej pory jej nie było. – Z jednej strony ogromna ekscytacja, która towarzyszy budowaniu czegoś od podstaw, czegoś zupełnie nowego. Z drugiej strony jest pewna trema – mówi kardiochirurg dr n. med. Szymon Waligórski.
Na początek kardiochirurdzy chcieliby przeprowadzać cztery operacje tygodniowo. Pewne jest jedno: zapotrzebowanie na leczenie kardiochirurgiczne jest ogromne. Nie tylko na północy województwa, gdzie do tej pory nie było oddziału kardiochirurgii. Statystyki są bezlitosne: populacja województwa lubuskiego to ponad 1 milion mieszkańców. Liczba wykonywanych operacji kardiochirurgicznych u pacjentów z lubuskiego nie przekracza rocznie 260 (wg danych NFZ). W Polsce ta średnia to 660 operacji na 1 milion mieszkańców. Zabiegi kardiochirurgiczne w gorzowskim szpitalu to szansa dla setek chorych.
Urzędnicy ciągle na „nie”
Zarząd lecznicy i specjaliści liczą więc, że kardiochirurgia w końcu będzie miała kontrakt z NFZ i stanie się samodzielnym oddziałem. Szpital walczy o to już niemal trzy lata. Społeczna kampania, którą prowadzi, przyniosła już ponad 12 tys. podpisów pod petycją do ministra zdrowia (TU MOŻESZ PODPISAĆ PETYCJĘ). Lecznicę poparło ponad 20 lubuskich samorządów, organizacje branżowe i społeczne, osoby znane w regionie i całym kraju.
Lubuski NFZ nie widzi jednak konieczności zawierania umowy z gorzowskim szpitalem. Ewentualna kardiochirurgia dostał też negatywna opinię Wojewódzkiej Rady ds. Potrzeb Zdrowotnych. Zdaniem urzędników jeden oddział kardiochirurgii w Nowej Soli zaspokaja potrzeby zdrowotne mieszkańców.
Gorzowscy specjaliści argumentują, że zbyt wielu pacjentów diagnozowanych przez SOR nie ma szans dotrzeć w porę na operację do Nowej Soli, oddalonej o ponad 130 km.