spot_img
spot_img
spot_img
spot_img
spot_imgspot_img
spot_img

Zostań naszym partnerem

W grudniu uruchomimy specjalny program współpracy dla biznesu!

― reklama ―

spot_img
spot_img
spot_img
spot_img
spot_img
spot_img
spot_img
spot_img
spot_img
spot_img
Strona głównaNieruchomościInwestycje mieszkanioweZ kamienicy przy 30 Stycznia znika rusztowanie! Właściciel nie blefował!

Z kamienicy przy 30 Stycznia znika rusztowanie! Właściciel nie blefował!

spot_imgspot_img
spot_img
spot_imgspot_img
spot_imgspot_img
spot_img

Po zamieszaniu z działką przy ul. Walczaka, gdzie mieszczą się piwnice leżakowni poniemieckiego browaru właściciel zapowiedział, że wycofuje się ze wszystkich inwestycji w Gorzowie. Na sobotę wyznaczył termin rozpoczęcia ściągania rusztowania z remontowanej do tej pory kamienicy przy ul. 30 Stycznia. Jak zapowiedział, tak zrobił…

W połowie lipca właściciel działki przy ul. Walczaka przystąpił do prac porządkowych na działce. W pierwszych dniach wyciął również większość mieszczących się tam drzew. W poniedziałek, 26 lipca przystąpił do pierwszych prac rozbiórkowych piwnic poniemieckiego browaru. Rozpoczęte prace wytrzymał wieczorem Wojewódzki Konserwator Zabytków, który na plac budowy dostarczył pismo z nakazem wstrzymania prac. Stało się tak, bo Stowarzyszenie Eksploracyjno – Historyczne “Warta” złożyło wniosek o wpisanie piwnic do rejestru zabytków.

– Czujemy się oszukani takim działaniem. Wydaliśmy pieniądze. Rozpoczęliśmy prace. Na wszystko mieliśmy zezwolenia. Chcieliśmy zrealizować w tym miejscu bardzo fajny projekt. To miejsce wiele lat straszyło i wygląda, że dalej będzie straszyć. Nie mamy ani ochoty, ani siły w takich warunkach dalej inwestować w Gorzowie – mówił nam w wywiadzie Mariusz Kozłowski, współwłaściciel firm, które są właścicielem działki przy ul. Walczaka i kamienic przy ul. 30 Stycznia i Łokietka.

Na pytanie o kamienice przy ul. 30 Stycznia, gdzie trwały od dwóch lat prace remontowe usłyszeliśmy: – Na sobotę zaplanowaliśmy demontaż rusztowań. Nie będziemy kontynuowali dalszych prac – mówił Kozłowski.

I jak się przekonaliśmy w sobotę nie było tu blefowania. Demontaż rusztowań rzeczywiście się rozpoczął. Co dalej z rozpoczętymi inwestycjami? Trudno przewidzieć. Na murach działki przy ul. Walczaka deweloper z Rzepina napisał sprayem „SPRZEDAM” i podał numer telefonu. Czy firma kamienice przy ul. 30 Stycznia i Łokietka również będzie chciała sprzedać? Czas pokaże. Jednak jedno jest pewne. O klienta będzie trudno. To może z czasem zmotywować właściciela do ukończenia inwestycji.

Wywiad z Mariuszem Kozłowskim, jednym z właścicieli firm, które zakupiły działkę przy Walczaka i kamienice przeczytacie tutaj:
Kozłowski: Wycofujemy się ze wszystkich inwestycji w Gorzowie! W takiej atmosferze nie będziemy inwestować kolejnych pieniędzy!

Jak miała wyglądać kamienica przy ul. 30 Stycznia po remoncie? Zobaczycie tutaj:
Kamienica przy 30 Stycznia zmieni się nie do poznania (wizualizacje, zdjęcia)

Tu też piszemy o działce przy ul. Walczaka:
Prace rozbiórkowe przy Walczaka nadal trwały… Osunęła się skarpa! (zdjęcia)
We wtorek odbędą się oględziny leżakowni browaru Ehrenberga! Jak to miejsce wyglądało w Landsbergu?
Zabytek po landsberskim browarze na zdjęciach z początku wieku! Co tracimy?
Piwnice po leżakowni browaru Ehrenberga i spory kawałek parku znikną na zawsze! (mnóstwo zdjęć!)

Aktualne zdjęcia kamienicy przy ul. 30 Stycznia:

spot_imgspot_img
spot_img
spot_img
spot_img
spot_img
spot_img

2 KOMENTARZE

0 0 głosów
Ocena artykułu
Subskrybuj
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Najstarsze
Najnowsza Najczęściej głosowano
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
wanda
wanda
3 lat temu

a teraz dzieki stowarzyszeniu warta zostaniemy dalej na dlugie lata z ruinami szpecacymi nasze miasto lista wstydliwych miejsc mogla zmalec o 3 pozycje
no cuz dzieki takim spoleczniakom jak warta zostaniemy dalej na dlugie lata ze wstydem

trela
trela
3 lat temu

Awantura o ruiny przy Walczaka okaże się dla miasta gorzką pigułką do przełknięcia. To jasne, że nie chodzi tu o zabytek, ale interesy developerów.
Jeden z nich wymierzył właśnie poważny cios konkurentowi i wywołał kontrolowaną gównoburzę w stylu: skoro moja krowa nie daje mleka, to niech twoja zdechnie. Konflikt zapyla wyobraźnię mieszkańców i aktywistów, a samozwańczy historycy bronią zalegających od dwudziestu lat ruin, niczym zaprawione w bojach psy uliczne. Skala medialnej ofensywy obrońców rzekomego zabytku mogłaby rywalizować z planami inwazji na Normandię. Sprawa dotyczy jednak ruin, które jak najszybciej powinny zostać zagospodarowane, ale wojna developerów znów to uniemożliwi.
 
Smutny spektakl oparł się o kwestię wpisania tego miejsca na listę zabytków. Podejrzane jest nie tylko nagłe zainteresowanie się Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków tym miejscem, ale również medialna nagonka i subtelne podszepty typu: „A może by pan zainteresował się tym, że tam będą budować, bo to jest chyba zabytek?”. Wpisanie zalegających od dwudziestu lat ruin przy Walczaka na listę zabytków, to pułapka bez wyjścia. Obecny inwestor jest również właścicielem budynków przy ulicach Łokietka i 30 Stycznia. Jeśli wycofa się z miasta, blizny po tym będą się goić bardzo długo.
 
Gadać i pisać o tym miejscu, a także kolejnych pomysłach na jego zagospodarowanie, można długo, ale miejsca mało. Nie warto starych spraw rozdłubywać piórem bezstronnego publicysty, który chciałby widzieć to miejsce pięknym, a nie takim jakim jest od trzech dekad. Cieszy fakt, że Gorzów jest dla inwestorów miejscem atrakcyjnym, ale wystarczy rzut oka na niektóre konflikty, aby wiedzieć kto z kim się w danym momencie spiera. Oczywiście, inwestorzy budowlani nad Wartą oferują cudzysłów tak duży, że mieszczą się tam interesy miasta, zamiłowanie do historii oraz troska o dziedzictwo historyczne, a nawet filantropia. Teraz jednak wiadomo, że nie chodzi o miłość do starej leżakowni piwa, ale grubszą sprawę z sąsiedztwa.
 
Nie miejmy złudzeń, że jest tu obecna również polityka. Ta fastryga szybko puści i wszyscy będą wiedzieć, dlaczego ruiny przy Walczaka nie mogły zostać zagospodarowane. Mieszkańcy obudzą się z ręką w nocniku, a właściwie kupą gruzu przy jednej z głównych ulic miasta. Istnieje nić, a może nawet ulica łącząca architekta konfliktu oraz zdenerwowanych inwestorów. Zdaje się, że czas jest już najwyższy, aby urządzić w którymś z miejskich parków specjalną instalację dla gorzowskich developerów: piaskownica z łopatkami, teren do paintballa, albo nawet strzelnica na ostrą amunicję. Tłuste koty biznesu, zamiast rzucać sobie kłody pod nogi, a także napuszczać na siebie facebookowych trolli, mogłyby rozstrzygać spory lub rywalizować o strefy wpływów.
 
Formalnie jest to działka prywatna, ale byka za rogi powinien wziąć prezydent Wójcicki, bo od początku „afery” coś tu zgrzyta i nie pasuje. Konserwator rozumie interes miasta na opak, a inwestor słusznie jest poirytowany. Dla niego jest to jedna z wielu działek, taki chleb powszedni, ale dla miasta ważna szansa, by straszące ruiny zamieniły się w fajne miejsce. Jasne, troska o zabytki jest bardzo ważna, ale jakoś nikogo to przez ostatnie kilkadziesiąt lat nie interesowało.

2
0
Zostaw komentarz!x