spot_img
spot_img
spot_img
spot_imgspot_img
spot_img
spot_imgspot_img
spot_img

Zostań naszym partnerem

W grudniu uruchomimy specjalny program współpracy dla biznesu!

― reklama ―

spot_img
spot_img
spot_img
spot_img
spot_img
spot_img
spot_img
spot_img
spot_img
spot_img
spot_img
Strona głównaFakty i opiniePrace rozbiórkowe przy Walczaka nadal trwały... Osunęła się skarpa! (zdjęcia)

Prace rozbiórkowe przy Walczaka nadal trwały… Osunęła się skarpa! (zdjęcia)

spot_imgspot_img
spot_imgspot_img
spot_imgspot_img
spot_imgspot_img
spot_imgspot_img

Dziś odbyły się oględziny podziemnych magazynów leżakowni dawnego poniemieckiego browaru. Wczoraj i dziś trwały tutaj dalsze prace rozbiórkowe o czym alarmowali nas czytelnicy. Doszło nawet do osunięcia skarpy i zasypania części wejść do podziemi. Inwestorzy grożą, że wycofają się z inwestowania w Gorzowie…

O terenie przy ul. Walczaka pisaliśmy już wielokrotnie w tekstach:
We wtorek odbędą się oględziny leżakowni browaru Ehrenberga! Jak to miejsce wyglądało w Landsbergu?
Zabytek po landsberskim browarze na zdjęciach z początku wieku! Co tracimy?
Piwnice po leżakowni browaru Ehrenberga i spory kawałek parku znikną na zawsze! (mnóstwo zdjęć!)

Wczoraj do naszej redakcji docierały informacje, że mimo nakazu wstrzymania prac rozbiórkowych związanego z wszczętym postępowaniem w sprawie wpisania obiektu do rejestru zabytków trwały dalsze prace na działce. – Grzebią koparki, sypią się cegły… – pisał do nas pan Adrian.

Na zdjęciach, które prezentujemy niżej wyraźnie widać, że były tu prowadzone w poniedziałek prace. Osunęła się skarpa, na której wcześniej inwestor wyciął drzewa. Dziś właściciel wyburzył także mur od strony ul. Walczaka.

– Doszło do oględzin przy udziale udziałowców spółki w miejscu obiektu. W trakcie czynności dokonano ustaleń, które wpisano do protokołu. Dokonaliśmy także oględzin wnętrz tego obiektu, przemierzaliśmy korytarze i wykonaliśmy dokumentację fotograficzną. W najbliższym czasie będziemy zmierzali do określenia naszego stanowiska. Spółka posiada dokumentację dotyczącą stanu technicznego i posadowienia tych obiektów i zadeklarowała ich udostępnienie. One również zostaną przeanalizowane i wzięte pod uwagę – mówił dla Radia Gorzów Błażej Skaziński, kierownik delegatury WUOZ w Gorzowie.

Właściciele działki przy ul. Walczaka grożą, że jeśli obiekt zostanie wpisany do rejestru zabytków, to wycofają się ze wszystkich inwestycji w Gorzowie. Przypomnijmy, że właściciele firmy TML – INVESTBAU Sp. z o.o. zakupili również w Gorzowie poniemieckie kamienice przy ul. 30 Stycznia i Łokietka. O remoncie tej przy pierwszej pisaliśmy tutaj: Kamienica przy 30 Stycznia zmieni się nie do poznania (wizualizacje, zdjęcia).

– Mieliśmy zainwestować w Gorzowie blisko 50 mln zł. Jeśli tą ruinę wpiszą do rejestru zabytków i te pozostałości po piwnicach będą chcieli ratować, to wycofujemy się z inwestowania w Gorzowie. W takim przypadku w przyszłym tygodniu rozbieramy rusztowania z naszych inwestycji i przenosimy się do innych miast – mówi dla Radia Gorzów Mariusz Kozłowski, prezes TML – INVESTBAU Sp. z o.o.

Naszym zdaniem sprawa terenu przy Walczaka wygląda niepoważnie z obu stron. Miasto kontrolę nad obiektem straciło w 2005 roku gdy drugi raz sprzedało działkę prywatnemu inwestorowi. Nie potrafiło sporządzić umowy sprzedaży w taki sposób, aby mieć narzędzia pozwalające na wymuszenie w określonym czasie rozpoczęcia prac. Do tego okazuje się, że obiekt mimo, że widniał w rejestrze zabytków, to w którymś momencie został z niego wykreślony.

Nowy inwestor, który zakupił działkę z prywatnych rąk miał w rekach dokument, który jasno stwierdza, że obiekt obecnie nie jest zabytkiem i że może wybudować w tym miejscu budynek mieszkalny. Nie ma się co dziwić inwestorowi, że jest oburzony zaistniałą sytuacją.

Z drugiej jednak strony już przy rozpoczęciu prac i pośpiechu w jakim wycinano drzewa na działce można było stwierdzić, że jednak obawy miał spore. Czy tylko przed protestami mieszkańców? Do tego dochodzą dzisiejsze wypowiedzi, że zrezygnuje z inwestowania w Gorzowie, gdy piwnice leżakowni zostaną wpisane do rejestru zabytków brzmią jak szantaż i są mało poważne w ustach inwestora, który chce działać wiarygodnie.

Trudno kopić u kogoś mieszkanie, gdy ten grozi, że jeśli nie zapadnie po jego myśli decyzja urzędowa dotycząca innej inwestycji, to ściągnie on rusztowania i przestanie realizować inny projekt… Swoją drogą rusztowania przy kamienicy na ul. 30 Stycznia stoją już dość długo… Postępu prac jednak od wielu miesięcy nie widać.

Aktualne zdjęcia:

spot_imgspot_img
spot_img
spot_img
spot_img
spot_img
spot_img

2 KOMENTARZE

2.3 3 głosów
Ocena artykułu
Subskrybuj
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Najstarsze
Najnowsza Najczęściej głosowano
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
trela
trela
3 lat temu

wantura o ruiny przy Walczaka okaże się dla miasta gorzką pigułką do przełknięcia. To jasne, że nie chodzi tu o zabytek, ale interesy developerów.
Jeden z nich wymierzył właśnie poważny cios konkurentowi i wywołał kontrolowaną gównoburzę w stylu: skoro moja krowa nie daje mleka, to niech twoja zdechnie. Konflikt zapyla wyobraźnię mieszkańców i aktywistów, a samozwańczy historycy bronią zalegających od dwudziestu lat ruin, niczym zaprawione w bojach psy uliczne. Skala medialnej ofensywy obrońców rzekomego zabytku mogłaby rywalizować z planami inwazji na Normandię. Sprawa dotyczy jednak ruin, które jak najszybciej powinny zostać zagospodarowane, ale wojna developerów znów to uniemożliwi.
 
Smutny spektakl oparł się o kwestię wpisania tego miejsca na listę zabytków. Podejrzane jest nie tylko nagłe zainteresowanie się Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków tym miejscem, ale również medialna nagonka i subtelne podszepty typu: „A może by pan zainteresował się tym, że tam będą budować, bo to jest chyba zabytek?”. Wpisanie zalegających od dwudziestu lat ruin przy Walczaka na listę zabytków, to pułapka bez wyjścia. Obecny inwestor jest również właścicielem budynków przy ulicach Łokietka i 30 Stycznia. Jeśli wycofa się z miasta, blizny po tym będą się goić bardzo długo.
 
Gadać i pisać o tym miejscu, a także kolejnych pomysłach na jego zagospodarowanie, można długo, ale miejsca mało. Nie warto starych spraw rozdłubywać piórem bezstronnego publicysty, który chciałby widzieć to miejsce pięknym, a nie takim jakim jest od trzech dekad. Cieszy fakt, że Gorzów jest dla inwestorów miejscem atrakcyjnym, ale wystarczy rzut oka na niektóre konflikty, aby wiedzieć kto z kim się w danym momencie spiera. Oczywiście, inwestorzy budowlani nad Wartą oferują cudzysłów tak duży, że mieszczą się tam interesy miasta, zamiłowanie do historii oraz troska o dziedzictwo historyczne, a nawet filantropia. Teraz jednak wiadomo, że nie chodzi o miłość do starej leżakowni piwa, ale grubszą sprawę z sąsiedztwa.
 
Nie miejmy złudzeń, że jest tu obecna również polityka. Ta fastryga szybko puści i wszyscy będą wiedzieć, dlaczego ruiny przy Walczaka nie mogły zostać zagospodarowane. Mieszkańcy obudzą się z ręką w nocniku, a właściwie kupą gruzu przy jednej z głównych ulic miasta. Istnieje nić, a może nawet ulica łącząca architekta konfliktu oraz zdenerwowanych inwestorów. Zdaje się, że czas jest już najwyższy, aby urządzić w którymś z miejskich parków specjalną instalację dla gorzowskich developerów: piaskownica z łopatkami, teren do paintballa, albo nawet strzelnica na ostrą amunicję. Tłuste koty biznesu, zamiast rzucać sobie kłody pod nogi, a także napuszczać na siebie facebookowych trolli, mogłyby rozstrzygać spory lub rywalizować o strefy wpływów.
 
Formalnie jest to działka prywatna, ale byka za rogi powinien wziąć prezydent Wójcicki, bo od początku „afery” coś tu zgrzyta i nie pasuje. Konserwator rozumie interes miasta na opak, a inwestor słusznie jest poirytowany. Dla niego jest to jedna z wielu działek, taki chleb powszedni, ale dla miasta ważna szansa, by straszące ruiny zamieniły się w fajne miejsce. Jasne, troska o zabytki jest bardzo ważna, ale jakoś nikogo to przez ostatnie kilkadziesiąt lat nie interesowało.

mariusz
mariusz
Odpowiedź do  trela
5 miesięcy temu

oczywiscie ze to jest szczera prawda wszystko jest szyte grubymi nicmi konserwator w porozumieniu z innym developerem dla osiagniecia kozysci majatkowej mial na poczatku wystraszyc obecnego wlasciciela ze wpisze sterte gruzu do rejestru ten mial sie wystraszyc i sprzedac za bezcen dzialke a po sprzedarzy za bezcen mialo sie jednak okazac ze gruzy zabytkiem nie sa obecny wlasciciel juz nastepnego dnia dostawaltelefony z odkupieniem dzialki za 1/4 wartosci ale decyzja musiala zostac podjeta natychmiast ipo tej tranzakcji mialo sie okazac ze gruzy jednak zabytkiem nie sa
gdy obecny wlasciciel powiedzial ze dzialki nie sprzeda uslyszal zapewnienia ze w takim razie on tez nic tam nie wybuduje

2
0
Zostaw komentarz!x