Andrzej Lebiediew dołączył do Stali Gorzów na sezon 2025. Łotysz to aktualny mistrz Europy, a także stały uczestnik cyklu Grand Prix. W minionej edycji mistrzostw świata stał się pierwszym zawodnikiem ze swojego kraju, który dotarł do finału w rundzie SGP. Teraz zrobi wszystko, aby jak najlepiej spisywać się w przyszłorocznych rozgrywkach Ekstraligi.
– Andrzeju na początku mały quiz dla Ciebie. Co łączy Łotwę, Rosję, Słowację i Węgry w kontekście naszego klubu?
– Myślę, że liczba jedynych przedstawicieli danej nacji, która była w Stali. Z Węgier Matej Ferjan, ze Słowacji Martin Vaculik, Rosjaninem był Roman Poważny, a Łotyszem jestem ja.
– Dokładnie tak, chociaż śp. Matej Ferjan jeździł u nas jako Słoweniec. Z Węgrów jeździł u nas Antal Kocso. Chcielibyśmy Ciebie powitać w naszych szeregach! Mamy nadzieję, że to będzie udany sezon.
– Również wierzę, że tak będzie i zrobię wszystko, aby osiągać solidne rezultaty.
– W sezonie 2024 po raz drugi w karierze zostałeś mistrzem Europy. Czekałeś na powtórzenie swojego sukcesu 7 lat, ale w końcu się doczekałeś. Celebracji ze Stadionu Śląskiego długo nie zapomnisz, zgadza się?
– Każdy sukces rangi mistrzowskiej zawsze bardzo dobrze smakuje i zostaje w tobie do końca. Na razie zapisałem się na kartach historii SEC-u jako 2-krotny mistrz. To bardzo dobre uczucie, a poza tym trzeba pamiętać, że teraz mistrzostwo Europy daje przepustkę do startów w Grand Prix.
– Jak Twój sukces odebrali kibice z Łotwy?
– Bardzo pozytywnie. Żużel z roku na rok jest coraz bardziej rozpoznawalny na Łotwie. Naprawdę cieszę się, że mogę przyczynić się do tego jako zawodnik swoimi wynikami. Bardzo sporą reklamę żużlowi robi runda Grand Prix w Rydze. Oglądalność tej dyscypliny rośnie np. w tym roku Grand Prix i SEC można było oglądać w telewizji – może nie otwartej, ale były transmisje. Zatem niedzielny kibic może śledzić ten sport.
– W 2017 roku zadebiutowałeś w PGE Ekstralidze. Krzysztof Gałańdziuk po latach powiedział, że przed rozpoczęciem sezonu poprosiłeś o danie ci 5 spotkań na rozjeżdżenie, abyś mógł się odpowiednio zaaklimatyzować. Nadal tak jest, a może na przestrzeni lat to się zmieniło?
– Staram się, aby ta optymalna forma przyszła od razu. To nabiera się wraz z doświadczeniem. Mogę powiedzieć, że faktycznie względem moich początków jest lepiej, ale nadal lepiej sprawuję się w drugiej części sezonu. Zimę przeznaczę na to, aby te różnice jeszcze mocniej się zatarły. Najważniejsze jest to, aby nakręcić się pozytywnie po pierwszym wyjeździe na tor.
– Media od razu rzuciły, że hurtowo degradujesz kluby z PGE Ekstraligi (ROW-u Rybnik, Wilków Krosno i Unii Leszno), a zapominają np. o srebrnym medalu z 2017 roku, który wywalczyłeś w barwach klubu z Wrocławia. Jak reagujesz na tego typu rewelacje?
– W większości przypadków to kibice i dziennikarze szukają takich sensacji. Niektórzy wręcz na siłę, aby coś napisać. Wiadomo, że to nie dobra sytuacja, bo chcesz dać 100 proc. z siebie sztabowi, pracownikom klubu, a także kibicom, a się kończy jak kończy i na koniec jesteś mieszany z wiadomo czym. U mnie niestety to fakty. Spadłem ze swoimi klubami 3-krotnie, ale bym tego Rybnika aż tak mocno nie liczył, ponieważ w drugim meczu sezonu złamałem nogę i ta kontuzja w zasadzie zakończyła mi sezon. Za dużo się nie najeździłem, ale w dwóch ostatnich latach przykro mi było słuchać, że olewam ligę. Każdy powinien wiedzieć, że w naszych karierach liczy się dobre zaprezentowanie w niej, aby mieć pracę na kolejny sezon. Nie ma co ukrywać, że słabo się czyta, że nie przykładasz się do niej, bo w głowie ci tylko zawody indywidualne. To bardzo mocno mija się z prawdą. W sezonie 2024 bardzo dobrze prezentowałem się w Lesznie, ale niestety nie miałem już aż tak dobrych wyjazdów. I to boli.
– Na naszym stadionie nie miałeś zbyt często okazji pojeździć. Niemniej zawody z 2023 roku możesz uznać za udane, bo byłeś wtedy liderem Wilków. Jakbyś porównał nasz tor do tego, co macie na Łotwie?
– Na pewno to bardzo techniczny obiekt. Niemniej również tor w Daugavpils nie należy do najłatwiejszych, co przyznaje wielu zawodników. Odnośnie do owalu w Gorzowie mogę najwięcej powiedzieć o swoich doświadczeniach, gdy przyjechałem tu z Watahą. Geometria, nachylenie łuków i nawierzchnia zmieniły się względem tego, co zastałem poprzednio. Powiedziałem sobie, że to coś dla mnie, bo te zmiany mi podpasowały. Wiemy jednak, że tu głównie liczy się start. Stalowcy zaraz po tym, gdy taśma szła do góry, to uciekali i to była dla mnie zagadka, bo mogłem jechać szybko, ale gdzieś brakowało tego solidnego początku. Teraz będę miał czas nad tym popracować i na pewno koledzy pomogą mi w tym aspekcie, tak samo jak sprzętowym.
– Czego oczekujesz od siebie w sezonie 2025?
– Przede wszystkim chcę poprawić swoje występy w meczach wyjazdowych, bym mógł być w pełni zadowolony z siebie. Drugim priorytetem jest to, aby utrzymać na równie wysokim poziomie średnią domową. Na tym się skupiam i przepracuję zimę, aby faktycznie wyszło to wszystko solidnie. Taki mam plan.