Rundę zasadniczą obecnego sezonu koszykarki Polskiej Strefy Inwestycji Enea Gorzów zakończyły na pierwszym miejscu w ligowej tabeli z zaledwie dwoma porażkami. Dużo gorzej zaprezentowały się jednak w rundzie play-off. Tu gorzowski klub problemy napotkał już w ćwierćfinale. Wtedy jednak udało się przejść rywala z Wrocławia. Katastrofą zakończyła się jednak rywalizacja AZS-u Gorzów w półfinale z Polskim Cukrem AZS UMCS Lublin. Trzy wysokie porażki w trwającej cztery mecze serii sprawiły, że wydawało się iż kolejny raz kibice basketu w Gorzowie będą musieli przełknąć gorzką pigułkę. Jest jednak szansa na uratowanie sezonu! Do redakcji GORZÓW.NEWS dotarły sensacyjne wiadomości! Wynika z nich, że kluby Basket Ligi Kobiet zaapelowały do władz drużyny z Lublina, aby ta zrezygnował z gry w finale na rzecz akademiczek z Gorzowa. W przesłanym do redakcji komunikacie czytamy, że w koszykarskim środowisku wszyscy są w ogromnym szoku i jest im zwyczajnie po ludzku szkoda gorzowskich kibiców, którzy od przeszło 20 lat nie mogą się doczekać sezonu zwieńczonego mistrzowskim tytułem. Włodarze klubu z Lublina przychylili się do apelu pozostałych zespołów i są w stanie oddać miejsce w finale gorzowskiemu zespołowi. Sprawa nie jest jednak do końca taka oczywista, klub z Lublina stawia jeden warunek. Jaki?
Nie jest tajemnicą, że odejścia trenera gorzowskiej drużyny Dariusza Maciejewskiego już od kilku lat domagali się najwierniejsi kibice zespołu. W ubiegłym sezonie te żądania wybrzmiały najgłośniej. To wtedy trener stwierdził, że Ci którzy chcą jego odejścia nie są prawdziwymi kibicami. To wtedy w klubie kibica coś ostatecznie pękło i decyzją większości zakończył on swoją działalność. Na trenerze to nie zrobiło wrażenia. Tajemnicą w środowisku koszykarskim nie jest również, to że trener nie ma dobrych opinii wśród wielu koszykarek. Wystarczy spojrzeć, jak budowany co roku jest zespół. Do jak wielu zmian dochodzi sezon po sezonie. Sam trener nigdy do zarzutów racjonalnie się nie odniósł. Porażki zawsze tłumaczy kontuzjami, jakby one pojawiały się tylko w Gorzowie. W słabej lidze miejsce w czwórce, czy brązowy medal wynosi do poziomu ogromnego sukcesu. I tak trwa na swoim ciepłym stołku od ponad 20 lat! Zmiany na każdym stanowisku, w każdej firmie, czy klubie są zwyczajnie po wielu latach potrzebne. Potrzebne, bo pozwalają spojrzeć na wiele spraw na nowo i w inny sposób. Tego właśnie domagali i cały czas domagają się kibice koszykówki w mieście nad Wartą. Światełko w tunelu całej tej sprawy widzi szefostwo drużyny z Lublin. Zarząd zgodzi odpuścić finał na rzecz AZS Gorzów pod warunkiem że trener tej drużyny Dariusz Maciejewski po sezonie bez względu na wynik jaki uzyska poda się natychmiast do dymisji. O całą sprawę zapytaliśmy władze Polskiego związku koszykówki – Jako związek nigdy nie mieliśmy z taką sytuacją do czynienia, ale sytuacja jest wyjątkowa i takich też działań ona wymaga. Żyjemy w państwie demokratycznym więc i rozgrywki także prowadzone są w duchu demokracji, jeżeli taka jest wola większości klubów z BLK to ja także nie mam zamiaru takich działań blokować. Oficjalne zapytanie wysłaliśmy do gorzowskiego klubu już wczoraj a na decyzje w tym kierunku czekamy do poniedziałku – powiedział nam zarządzający strukturami PZKOSZ Radosław Piesiewicz. Mamy więc sytuacje jasną i klarowną: AZS Gorzów zagra w finale ligi ale tylko jeżeli natychmiast po sezonie z drużyną pożegna się jej szkoleniowiec, który jest z tym zespołem od ponad 20 lat! Inne rozwiązania nie wchodzą tutaj w grę. Sprawdziliśmy co tak naprawdę dzieje się w gorzowskim klubie, oraz to czy sam zainteresowany bierze pod uwagę taką możliwość. Czy w ogóle jest życie w AZS po odejściu trenera?
Ale od początku…
Półfinałowa batalia drużyn z Gorzowa i Lublina to raczej jednostronny pojedynek zakończony klęska gorzowskiej drużyny. Chciałoby się zapytać, który już raz szumne zapowiedzi klubu kończą się wściekłością kibiców i sponsorów. Klub w ostatniej dekadzie poza srebrnym medalem w sezonie 2018/2019 nie odniósł żadnego większego sukcesu. No chyba że mowa jest o ostatnich trzech brązowych medalach, które powiedzmy sobie szczerze, ale zdobycie ich w naszej lidze nie jest już jakimś wielkim osiągnięciem…
I choć przed każdym sezonem klub hucznie zapowiada walkę o najwyższe cele to w trakcie jego trwania ich weryfikacja okazuje się bardzo brutalna, a późniejsze próby tłumaczenia kolejnych porażek są wręcz bardziej śmieszne, niż rzeczowe. W klubie mieszczącym się przy ul. Chopina nie robią z tego żadnej tragedii i murem stoją za trenerem. A ten jak zawsze i tym razem z klęski zaczyna robić sukces… – Wynik dla nas w układzie personalnym, w jakim się znaleźliśmy, to tak można powiedzieć wynik marzenie, ale ogólnie mówiąc, porażka jest porażką – komentował chwilę po ostatnim meczu w Lublinie.
Jeśli chodzi o układ personalny, to trener ma na myśli kontuzje, które wykluczyły zawodniczki z gry. W środowym meczu nie zagrały Zoe Wadoux, Tilbe Senyurek i Karolina Matkowska. W czwartek dodatkowo Alanna Smith i Chantel Horvat. Patrząc realnie z boku można uznać, że bez tych zawodniczek rzeczywiście trudno myśleć o sukcesie w półfinałowym meczu ligi. Jednakże śledząc rozgrywki a już szczególnie zwracając uwagę na klub z Gorzowa gołym okiem widać iż kontuzje te oraz nadmierne zmęczenie w tym zespole nie są niestety dziełem tylko przypadku, a ich nadmierną eksploatacją zawodniczek! Koszykarki wręcz kontuzjowane wykorzystywane były do gry w najmniej znaczących momentach sezonu lub wtedy gdy wynik meczu już dawno był przesądzony! O tym trener Maciejewski zapomniał wspomnieć w swojej wypowiedzi. Kontuzje kontuzjami ale motywacja finansowa a raczej jej brak to zupełnie inny temat. Mamy podejrzenia graniczące wręcz z pewnością, że przepływ gotówki w klubie jest ostatnim czasy mocno ograniczony. A mówiąc jaśniej klub po prostu w pewnym momencie sezonu staje się niewypłacalny a jak wiadomo z niewolnika nie ma zawodnika, każdy kto uczciwie pracuje oczekuje za tą prace uczciwej zapłaty. Plotki o tzw. „finansowych kontuzjach” to temat w gorzowskim klubie znany i lubiany. A sama strategia klubu dotycząca nie informowania swoich kibiców o kontuzjach, czy też odejściach z klubu kolejnych koszykarek tylko napędza dyskusje o tym, czy w gorzowskim klubie pieniądze są czy kasa klubowa świeci jednak pustkami.
W całym tym gorzowskim zamieszaniu najmniej winy upatrywać trzeba w samych zawodniczkach. One akurat swoją robotę wykonały bardzo dobrze. Kontuzje? Jakie by one nie były postarajmy się o nich przez chwile zapomnieć a przyczyn porażki poszukajmy u samego źródła. System gry którym próbuje cały czas grać trener gorzowianek zna już każdy zespół w tej lidze… Trener Maciejewski już dawno stracił ten „błysk w oku” i świeżość koszykarskiego umysłu… Kiedyś prawdziwy rottweiler. Dzisiaj trener Maciejewski to niestety co najwyżej pokorny i pogodzony z losem człowiek, który co chwilę wymyśla nowe wymówki na konferencjach prasowych, w które sam chyba już nie wierzy… Przykry koniec wielkiego trenera, który mimo wszystko oddał temu klubowi całe serce. Apelujemy: Panie Darku, nie jest jeszcze za późno, sytuacja która właśnie się wytworzyła daje idealne warunki do tego, aby uratować jeszcze ten sezon. Odejście na zasłużoną emeryturę w blasku ewentualnego złota to piękne ukoronowanie pańskiej trenerskiej kariery. Czas ustąpić pola młodym rottweilerom takim jak Pan sprzed lat… Niestety kolejny sezon zwłoki to już coraz bardziej rozmienianie pańskiej kariery na drobne. Swoje Pan już zrobił w klubie! Co sezon to w klubie praktycznie jest nowy skład… Na palcach jednej ręki można by policzyć zawodniczki, które u boku gorzowskiego trenera chciałyby zagrać w Gorzowie więcej niż jeden sezon.
Wielu irytuje także samo podejście „zarządu klubu” do tego co się aktualnie w klubie dzieje, a niestety nie dzieje się najlepiej. Marketing klubu to dzisiaj w AZS-esie bardziej tworzenie pozorów niż realne działanie, medialnie klub nie ma absolutnie żadnego pomysłu na jakiekolwiek funkcjonowanie…
Niestety dzisiejsze realia są takie, że jeżeli klub marketingowo nie funkcjonuje to reszta rzeczy też dobrze działać nie będzie. Spoglądając w media społecznościowe klubu widzimy, że osoby zajmujące się nimi nie mają pojęcia jak nawiązać kontaktu z kibicami. Ich działania są wręcz odpychające. Bo jak inaczej nazwać kasowanie komentarzy publikowanych przez kibiców, prywatne animozje albo to że po przegranym meczu z dużo niżej notowanym rywalem na klubowym profilu na Facebooku w przerwie tych meczy lub też po nich pojawiają się jakieś zadowolone emotikonki… Wisienką na torcie poprzedniego sezonu było to jak zaraz po przegranym decydującym meczu o brąz przez gorzowski zespół osoba odpowiedzialna za social-media wybrała się na mecz zielonogórskiego Stelmetu w towarzystwie byłej koszykarki. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że swoją miłość do zielonogórskiej drużyny postanowił on udokumentować na łamach oficjalnego profilu AZS Gorzów! Zdajemy sobie sprawę, że osoba, która prowadzi social-media zapewne robi to za darmo, bo w klubie od lat działają tylko i wyłącznie „charytatywne funkcje”.
Inne rozgrywki…
Puchar Polski co roku traktowany jest na zasadzie „kierowca nie gasi silnika zaraz i tak wracamy”. Co w praktyce oznacza, że klub, aby uniknąć jakichkolwiek kosztów celowo odpada już w pierwszym meczu po czym szybko wraca do domu. Prawdziwym wyjątkiem był obecny sezon i awans do finału. Tego, jak już wyglądała nasza gra w tym finale komentować nie będziemy. To samo z resztą dotyczy się europejskich rozgrywek. Tam decyzje o grze do pewnego momentu zapewne też zapadają długo przed rozgrywaniem meczu. Potem już dzieje się magia, dziwne kontuzje na rozgrzewce, jeszcze dziwniejsze straty w kluczowych momentach. Na koniec koszykarki w zaczarowanych humorach schodzą do szatni. Sam Harry Potter by tego lepiej nie zagrał. Jeżeli to ma być oferta promocji dla miasta… To chyba trzeba się mocno nad tym wszystkim zastanowić… Przeczytaliśmy ostatnio komentarz, że milion przeznaczony na koszykarki z budżetu miasta, to pieniądze wywalone do kosza… Nigdy wcześniej byśmy się z tym nie zgodzili. Jednak sam klub i trener zrobili ostatnio sporo, aby przynajmniej zacząć się nad tym zastanawiać!
Mamy dziwne wrażenie, że klub z ul. Chopina na poważnie traktuje już chyba tylko rozgrywki młodzieżowe. Nie zakłamujmy jednak rzeczywistości, młodzieżowym Pucharem Polski albo Mistrzostwami Polski juniorek, które klub regularnie kończył na drugim miejscu raczej nikogo nie zainteresuje. No może prócz rodzin samych zawodniczek. Zresztą w ostatnim czasie mamy wrażenie i wśród młodych koszykarek coś wpadło w tryby, bo porażek zaskakująco zaczyna być całkiem sporo…
I jeszcze kilka kamyczków…
W klubie nie funkcjonują żadne podstawowe struktury na których powinien oparty być ekstraklasowy klub. Nie ma tu jasnego podziału ról, nie ma zatrudnionych poszczególnych osób na poszczególne stanowiska. W gorzowskim klubie trener Maciejewski pełni również role: prezesa, scouta, negocjatora kontraktów, trenera przygotowania fizycznego, znawce social-mediow, człowieka od marketingu, sekretarki, szatniarza, dozorcy, woźnego oraz kierowce autokaru. W taki sposób może tylko dobrze funkcjonować drużyna w regionalnej lidze badmintona a nie klub w najwyższej klasie rozgrywkowej w jakiejkolwiek dyscyplinie sportu. Niestety tak to wygląda w Gorzowie, jeden człowiek jest praktycznie od wszystkiego i to nie dlatego, że nie ma ludzi do objęcia tych funkcji, ale dlatego, że właśnie człowiek ten ma taki a nie inny charakter i nie pozwoli, by ktoś inny zrobił cokolwiek nie po jego myśli.
Co ciekawe klub nasz reklamuje się hasłem: NAUKA, SPORT, PRZYSZŁOŚĆ. Niestety w rzeczywistości owe hasło nie ma zbyt wiele wspólnego z prawdą. Dość powiedzieć, że z około tysiąca dziewczynek które przystąpiły do programu szkoleniowego na parkietach ekstraklasy zagrało dwanaścioro z nich… Z czego 3/4 to niestety ale dość epizodyczne występy. 12 z 1000? To 1,2 proc. wyszkolonych zawodniczek, którym udało się wejść do seniorskiego zespołu i odegrać w ekstraklasie mniej lub bardziej istotną role. Mowa tutaj oczywiście o przestrzeni kilku sezonów. Rzecz jasna tych dwanaścioro koszykarek w klubie już nie ma, a sposób w jaki klub „pożegnał” się z poszczególnymi zawodniczkami budzi u wielu do dzisiaj dość spore emocje. Pytanie brzmi: Gdzie ta nauka? Gdzie ta przyszłość? Na dziś w zespole jedynymi gorzowiankami w składzie są: super-talent Karolina Matkowska, która ma 24 lata ale w klubie traktuje się ją jak dziewczynkę, która ma 14 lat… i Paula Duchnowska, która jest jeszcze w klubie tylko i wyłącznie dzięki swojemu wrodzonemu uporowi oraz determinacji. Co o nieobecnych? Daria Stelmach dziewczyna stąd, gorzowianka z krwi i kości, która pokonała ogromne przeszkody w postaci kontuzji w wieku 24 lat zakończyła karierę. I nie…, to nie kontuzje stanęły jej na drodze ale zarząd klubu który powiedział: NIE! W tym klubie to Ty grać nie będziesz! Przypadki takie można mnożyć i wymieniać zawodniczki które, podzieliły i podzielą los Darii, bo za ich kariery zabierają się ludzie, którzy nie mają o tym zielonego pojęcia a w dodatku nie chcą w tej kwestii dać szansy innym.
Z dziennikarskiego obowiązku wysłaliśmy do gorzowskiego klubu zapytanie czy w ogóle rozważany jest scenariusz, w którym Dariusz Maciejewski odchodzi z klubu w zamian za możliwość zdobycia upragnionego złota? Jednakże nauczeni doświadczeniami w kontaktach z AZS-em, to mamy dziwne wrażenie ze odpowiedź nigdy nie nadejdzie. Jeżeli chodzi o kontakt medialny z gorzowskim klubem to jest to trochę taka zabawa w dobrze wszystkim znanego tzw. STAREGO NIEDŹWIEDZIA. Aby utrzymywać kontakt na poziomie medialnym trzeba chodzić wokół starego niedźwiedzia na palcach. Najlepiej go nie drażnić i wykonywać jego polecenia. W przeciwnym razie rozzłoszczony niedźwiedź najpierw głośno zaryczy a potem odetnie Was bezlitośnie od jakichkolwiek informacji z klubu. Zresztą nie trzeba być znawcą niedźwiedzi, ba nie trzeba nawet używać lornetki do obserwacji, aby zauważyć ze trener już dawno podporządkował sobie gorzowskie środowisko dziennikarskie… Ci piszą o misiu tylko dobrze, albo wcale… Taka to niedźwiedzia utopia. My jednak wodzeni niedźwiedzim zapachem postanowiliśmy wytropić coś na własna rękę. Niestety i tutaj niedźwiedź zastawił pułapkę… Gdy chcieliśmy wejść na klubową stronę przeglądarka internetowa ostrzegała nas o potencjalnym zagrożeniu bezpieczeństwa i zablokowała dostęp do strony. Czy jest wiec szansa na spełnienie postawionego warunku przez klub z Lublina i grę AZS w finale? Według nas niestety szanse na to są dość nikłe… Z tego co można wywnioskować z naszego tekstu to to, że klub działa na zasadzie rodzinnych zależności i pomimo kolejnych porażek, konfliktu z kibicami oraz coraz to gorszej opinii klubu w środowisku, nikt z nich nie ma zamiaru opuszczać szeregów rodzinnego ciepłego domu.
Temat ewentualnego finału dla Gorzowa podłapali już bukmacherzy. To czy trener Dariusz Maciejewski zrezygnuje po ponad 20 latach z funkcji trenera po tym sezonie można obstawiać w Fortunie i STS. Jednakże podobnie jak i my oni również nie bardzo wierzą w finałowy scenariusz gorzowskiego AZS-u. Za każdą postawioną złotówkę na odejście trenera Maciejewskiego STS zapłaci 1,02 czyli dużo poniżej progu podatkowego jaki za taki zakład będzie trzeba zapłacić. W Fortunie natomiast na pozostanie trenera w klubie bukmacher nawet nie przyjmuje zakładów. Ewentualna decyzja trenera o odejściu mogłaby dać fortunę. STS zapłaci wtedy 37 zł za każdą złotówkę. W Fortunie kurs jest jeszcze wyższy i wynosi 41 za każdą złotówkę.
[Informacja o tym, że koszykarki mogłyby wystąpić w finale ligi, gdyby trener Dariusz Maciejewski zrezygnował z prowadzenia zespołu po tym sezonie była oczywiście żartem z okazji Prima Aprilis.]
W pierwszej chwili nie zajarzyłem. Dobre. 1 Kwiecień.